Większość z nas, zwłaszcza dorosłych, posiada lub choć raz w życiu posiadało notatnik z ważnymi datami, spotkaniami, rzeczami do zrobienia. Co roku zaopatruję się w taki kalendarz, choć przyznam szczerze, że później i tak nie mam co w nim zapisać. Dni mijajały, a mój notatnik świecił pustkami, w tym roku postanowiłam, że będzie inaczej. Za cel ustanowiłam sobie systematyczne prowadzenie ów dziennika, aż do jego ostatniej strony. Nie, wcale nie mam więcej zajęć, wciąż ciężko jest mi znaleźć daty, które powinnam umieścić w kalendarzu, lecz zamiast planowania spotkań każdy dzień wypełniam oceną tego, co udało mi się zrobić.
Mam taką manierę, że nie planuję odległej przyszłości. To znaczy planuję, ale nie umieszczam tego na papierze. Towarzyszy mi myśl, że zbyt ścisłe trzymanie się rozpiski nie wyjdzie mi na dobre. Często miewam też tak, że bardzo się na coś nastawiam, a później jestem zawiedziona, ponieważ coś pokrzyżowało moje plany. Co jeśli nagle umrę, a w plannerze zapisany będzie fryzjer na maj 2017? Tak wiem, przesadzam. Notuję tylko rzeczy, których jestem pewna na przykład urodziny - nawet jeśli nie dożyję, to przecież data urodzenia zawsze będzie ta sama.
Gdy byłam młodsza oszczędzałam rzeczy na "specjalną okazję". Uwielbiam, gdy coś jest ładne i estetyczne, dlatego zawsze miałam skłonności do kupowania notatników cieszących oko. Zeszyt przeze mnie nabyty potrafił odleżeć kilka lat nim zdecydowałam się go wykorzystać. Przecież szkoda takiego fajnego, na byle jakie wpisy! Podobnie było z innymi przedmiotami. Nowa bluzka? Będę trzymać, aż w końcu i tak nie założę, bo będzie za mała, za duża, za różowa. Ostatnimi czasy moje nastawienie uległo zmianie, choć nie jestem pewna, czy na lepsze. Gdy kupuję drogie kosmetyki nie żałuję sobie ich stosowania, bo wszystko tłumaczę słowami: "A co jeśli nie doczekam tej specjalnej okazji?". Być może nazwiesz to czarnowidztwem, dla mnie to umiarkowany realizm, który podpowiada mi by cieszyć się chwilą obecną.
*Produkt: Mary-Lou Manizer
*Post z dozą ironii, której nie należy odbierać zbyt dosłownie.
*Produkt: Mary-Lou Manizer
*Post z dozą ironii, której nie należy odbierać zbyt dosłownie.
ja nie umiem tak planować bo moje życie zmienia sie z minuty na minutę :(
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com
Zgadzam się :D Miałam podobne podejście-teraz wykorzystuję piękne notatniki, nowo nabyte rzeczy i przede wszystkim cieszę się chwilą :D Przynajmniej staram się :D...bo przecież jeśli nie wykorzystam tych ubrań, które będa cieszyły oko tylko w szafie to wyjdą w pewnym moemencie z mody...notatnik znajdzie się jeszcze piękniejszy i co się stanie z tym? Zaczęłam od jakiegoś czasu stosować się do zasady-chwilo trwaj, bo jestes piękna :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Jagoda z mrsblueberry3.blogspot.com :D
Ja staram się planować rzeczy ważne, ale nie zawsze mi to wychodzi. Przecież jestem tylko człowiekiem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja zaś planuję wszystko do przodu ... zresztą praca to na mnie mocno wywiera :)
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj nigdy nie prowadziłem notatnika, bo zazwyczaj miałem w pamięci o tym co muszę, teraz trochę mi się udaje zapomnieć z powodu braku ćwiczeń umysłu, zastał się znaczy się. Ale takie ważne rzeczy do załatwienia zawsze pamiętam. Jedynie co mi potrzebny to tylko notatnik do pisania sobie zakupów.
OdpowiedzUsuńO jejku, ja dawniej też trzymałam wszystko na specjalne okazje - moja mama przejawia jeszcze taką tendencję, ale próbuję ją tego oduczyć :P Dawniej to wszystko, czy ubrania, buty, kosmetyki, zeszyty, torebki - wszystko na specjalną okazję :P
OdpowiedzUsuńU mnie z planowaniem bywa różnie, niektóre rzeczy lubię mieć rozpisane dokładnie (np. te związane z pracą, zakupami, lekarzem itp.), a inne znów lubię, kiedy dzieją się spontanicznie i nie do końca są sztywno zaplanowane (np. jakieś wyjścia z P. - najczęściej ustalamy tylko datę i godzinę, a dopiero w dzień wyjścia wybieramy na szybko co będziemy robić :P)
*z pracą w sensie ze szkołą (źle to ujęłam ;)
UsuńJa staram się planować "większe" wydatki i ściśle się tego trzymać. Niestety nie do końca mi to zawsze wychodzi :/ W swoim kalendarzu umieszczam najważniejsze daty, żeby przypadkiem o czymś nie zapomnieć. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo ostre podejście, ja planuje, inaczej bym nie dała rady.
OdpowiedzUsuńNie poradziłabym sobie z nadmiarem obowiązków, jeśli wieczorem nie wiem co mam kolejnego dnia (zapisanego w kalendarzu) do zrobienia, boję się że o czymś zapomniałam ...
Ja teraz już planuje wszystko :D tak jest mi lepiej :) obserwuje i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNigdy nic nie planowałam, bo wiedziałam, że nigdy mi nic nie wyjdzie. Wolę działać na spontanie - najlepiej :D
OdpowiedzUsuńZnam to bardzo dobrze, na szczęście teraz już tak nie robię :) lubię planować rzeczy z wyprzedzeniem, ale bez przesady
OdpowiedzUsuńJa osobiście bardzo lubie wszystko mieć zaplanowane jak nie mam czuje się tak jakoś dziko nie wiem czemu...
OdpowiedzUsuńNie ma co planować i tak plany się pozmieniają. :)
OdpowiedzUsuńJa co roku robię sobie taki kalendarzo-notatnik w którym można znaleźć najdziwniejsze rzeczy-to takie moje dziwactwo :-) Pozdrawiam serdecznie. Stasiek z www.stanislawgorny.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńMam podobne podejście co ty. Mam notatnik, lecz tylko do zapisywania rzeczy, które muszę pamiętać do szkoły. Planować, czasem planuję, czasem nie, zazwyczaj zapisuję tylko coś czego jestem pewna, a jeśli nie to tylko mam to na myśli, lecz tego nie spisuję ;). Pozdrawiam! /Klaudia
OdpowiedzUsuńNASZ BLOG
Co do specjalnych okazji to wiem o co chodzi. Też kiedyś kupowałam ładne zeszyty czy notatniki i nie chciałam w nich pisać bo było mi szkoda. Teraz mam planer i zapisuje w nim nie tylko ważne rzeczy ale też takie codzienne. :)
OdpowiedzUsuńprzewrotowiec.blogspot.com
Ja również stawiam na wizualizm i kupuje to co 'cieszy oko' mimo, ze faktycznie czasami swoje odleży zanim to użyje, o ile w ogóle nadejdzie taka chwila. Obecnie mam swój planer, w którym mam wszystko co ważne i wszystkie 'złote' myśli zapisane w jednym miejscu :)
OdpowiedzUsuńPs. obserwuje ♥
Miałam kiedyś identyczny tok myślenia co ty, jak byłaś młodsza :D
OdpowiedzUsuńhttp://modaidekoracje.blogspot.com
Jak bardzo Cie rozumiem z tym kupowaniem notatników, ale nie zapisywania ich bo są za ładne haha, też tak miałam XD
OdpowiedzUsuń>> VANILLIA96.BLOGSPOT.COM <<
Tak jak piszesz ta ,,specjalna okazja'' może niestety nigdy nie nadejść i nie należy jej wyczekiwać. Sama staram się jednak planować, ale też nie na papierze, bo najzwyczajniej w świecie po prostu nigdy mi to nie wychodzi.
OdpowiedzUsuńMÓJ KANAŁ NA YT
MÓJ BLOG
Piękny Blog *.*
OdpowiedzUsuńMiło się na niego wchodzi <33!
Co powiesz na wspl obs ? :)
http://believeinhimselfx33.blogspot.com/
Umiarkowany realizm - pięknie powiedziane :)
OdpowiedzUsuńhttp://zatrzymacchwileulotne.blog.pl/
Super post. Idealnie napisany ♥
OdpowiedzUsuńlifebysusanna.blogspot.com
Podpisuję się pod Twoimi słowami rękoma i nogami... :) "Gdy kupuję drogie kosmetyki nie żałuję sobie ich stosowania, bo wszystko tłumaczę słowami: "A co jeśli nie doczekam tej specjalnej okazji?". Być może nazwiesz to czarnowidztwem, dla mnie to umiarkowany realizm, który podpowiada mi by cieszyć się chwilą obecną." - przez długi czas właśnie wszystko oszczędzałam, bo było mi szkoda... a teraz odpuszczam i żyję :)
OdpowiedzUsuń